Z pamiętnika serwisanta… czyli ciekawe przypadki serwisowe
Windows usunięty na własne życzenie, basen w konsoli do gier, komputery
traktowane alkoholem i tytoniem – to tylko wyrywki z codziennych
doświadczeń pracownika serwisu naprawy sprzętu komputerowego, który
zdecydowałem się opowiedzieć Wam nieco dokładniej o swojej robocie.
Na
łamach Interwencji Naszego Serwisu, nie raz gościł już sprzęt, który
uległ awarii spowodowanej przez wady fabryczne, lub niedoskonałość
konkretnych podzespołów. Oczywiście w takich wypadkach wina za usterkę
leży po stronie producenta urządzenia. Trzeba jednak powiedzieć sobie
jasno, że znaczną część awarii sprzętu powodują sami jego użytkownicy.
I
jak się okazuje, fantazja w wymyślaniu sposobów zaszkodzenia
komputerom i innym elektronicznym gadżetom jest niemal nieograniczona.
Potwierdzają to doświadczenia osób, które najczęściej zgłaszają się do Nas o
pomoc w przypadku awarii.
Dziś z powodu maili i zapytań zgodziłem się przybliżyć Wam, klientom nieco bliżej kulisy codziennej
pracy w Naszym Serwisie Komputerowym.
Mam na Imię Kamil i od dziesięciu lat zajmuje się przywracaniem do życia martwych lub
ciężko doświadczonych przez los komputerów, konsol do gier, drukarek i
innych urządzeń elektronicznych. W swojej karierze widziałem już niejedno i
rzadko zdarza się, by ta czy inna usterka potrafiła mnie jeszcze
zaskoczyć. Zwracam przede wszystkim
uwagę na jedno - sezonowy rytm w pracy serwisów elektronicznych. Okazuje
się bowiem, że każdy okres roku wygląda w serwisie inaczej i przynosi
charakterystyczne dla siebie wyzwania.
Styczeń - luty
Początek roku to czas tak zwanych szkodników. - Chodzi
o osoby, które pod choinką znalazły swój pierwszy komputer -
stacjonarny albo przenośny. Niestety często zdarzają się wśród nich
"specjaliści", którym wydaje się, że wiedzą o komputerach wszystko albo
bardzo wiele. Tymczasem nie wiedzą o nich nic. Już nie raz zgłaszali się
do mnie użytkownicy narzekający na to, że komputer z dnia na dzień
przestał działać. Później okazuje się, że nie ma w tym niczego dziwnego,
bowiem wcześniej ci właśnie użytkownicy usunęli ze swojego systemu
wszystkie foldery, które wydały im się za duże i zajmowały zbyt wiele
miejsca na dysku twardym . Niestety wśród nich znalazły się również
takie pozycje jak Windows czy Program Files. W tej sytuacji trudno się
raczej dziwić, że komputer po włączeniu pozostawał martwy.
Zwracam uwagę na fakt, że często wśród obdarowanych nowym komputerem są
osoby starsze, które pozostawione bez pomocy nie bardzo potrafią
poradzić sobie z podstawową obsługą tych urządzeń.
- Oni patrzą mi na ręce, i to tak dosłownie.. - Jeśli
pokazuję klientowi jak wykonać pewną czynność na plikach (na przykład
funkcję "kopiuj/wklej", bo przecież zbiory rodzinnych zdjęć trzeba
pokatalogować), to taki Pan w tym momencie żałuje, że nie ma wrodzonego
zeza rozbieżnego. Bo chciałby nieskrępowany patrzeć na moje ręce (dla
niego to superszybkie ruchy myszki) i ekran monitora lub laptopa
jednocześnie. O tym, że takim komputerowym debiutantom trzeba to samo
pokazywać 13 razy już nie wspominam, bo i tak zawsze kończy się na
wyjęciu kartki i metodą przedszkolnych rysunków dochodzimy do jako
takiej instrukcji zrozumiałej dla seniora. Myślę, że dając w podarunku
swoim rodzicom lub dziadkom komputer powinniśmy pomóc w nauce podstaw
jego obsługi. W przeciwnym razie możemy zafundować obdarowanym więcej
stresu niż radości.
Oddzielną kategorię w sezonie styczniowo - lutowym stanowią
młodzi ludzie, którzy na Gwiazdkę dostali swój pierwszy, wymarzony
laptop albo stacjonarny pecet.
- Młodzież niestety szybko odkrywa w internecie świat pornografii - podkreśla nasz rozmówca. - Styczeń
i luty to miesiące, kiedy oprogramowanie antywirusowe na moich
komputerach serwisowych działa prawie non stop. Najwięcej mamy tak
zwanych wirusów "policyjnych" (Weelsof/Ukash). A najfajniejszy jest
moment odbioru komputera przez zezłoszczonych rodziców... Młody
delikwent stoi ze wzrokiem wpatrzonym w podłogę i słucha mniej lub
bardziej wyszukanych połajanek. Następnie (prawie zawsze) jestem
proszony przez "płatnika" o założenie blokady rodzicielskiej. Czyli na
tym kończy się swawola w używaniu nowiutkiego komputera przez młodziaka.
Zaznaczam jednak, że kwestia ryzykownych odwiedzin na stronach WWW
przeznaczonych tylko dla dorosłych nie dotyczy wyłącznie najmłodszych
użytkowników.
- Takie
sytuacje dość często zdarzają się także ze starszymi użytkownikami. Mam
takiego "żuczka", który odwiedza mnie dość regularnie z "policyjnym
wirusem". Jak go widzę to mi się sama buzia śmieje, bo gość ma zawsze
super wytłumaczenie: "Oczywiście, że oglądam dupeczki, kilka razy
dziennie... I to nawet tylko na tych zaufanych portalach. Ale weź
człowieku nie kliknij w tą panienkę co Ci skacze na jakimś banerku... no
nie da się... i już wiem, że Pana odwiedzę".
Marzec - maj
W porównaniu z początkiem roku okres wiosenny jest dosyć
spokojny. Ale to nie znaczy, że nie trafiają się w nim prawdziwe
"rodzynki", które tylko potwierdzają niektóre złe nawyki utrwalone w
świadomości użytkowników elektronicznego sprzętu. Przykładów znam wiele ale podaje
jeden przykład.
- Klient
potrafi przynieść konsolę PS3 syna i zgłosić problem z odczytem płyt.
Sprzęt po gwarancji, więc standardowo zaglądam do sprzętu, i co widzę?
Pięknie skorodowaną płytę główną. Myślę: Skąd tu woda? Szybki telefon do
klienta (ojciec) i mam już zagadkę rozwiązaną. Zacznę od początku:
Głównym użytkownikiem konsoli jest młodzieniec (syn). 40 cali na ścianie
i, jak to na gracza przystało, konsola prawie nie odpoczywa. Ale syn
czasami musi wyjść do szkoły i wtedy wkracza Tatuś (wykonuje pracę w
domu). Żona w pracy, dzieci w szkole, więc chwilka na relaks. Ale tatuś
stwierdza, że nie będzie oglądał filmów na małym ekranie w swojej
sypialni, przecież u synka jest 40 cali i konsola, która czyta płyty
Blu-ray. Niestety Tatuś ma tylko cztery filmy, które wałkuje od kilku
miesięcy i płytki są trochę zniszczone, więc konsola czasami sie
zacina... Ale Tatuś ma na to sposób (przecież wcześniej zawsze
działało...) w postaci mokrej ścierki do przecierania. I tu uwaga:
przecierania nie zużytych płyt, ale lasera w konsol! O jeden raz za
dużo, albo zbyt mokra ścierka...
Przy
okazji spokojniejszego okresu w rytmie pracy serwisu Michał wspomina
coraz częściej spotykane narzekania klientów na telewizory LCD.
- Z doświadczenia wiem, że im starsza generacja TV LCD, tym solidniejsza - zwraca uwagę nasz rozmówca. - Daleko
im oczywiście do odbiorników CRT, które zanim trafiły na rynek były
maglowane przez pół roku w dziale kontroli jakości, zanim wyszły na
rynek. Telewizor LCD potrafi przestać działać w kilka miesięcy po
zakończeniu okresu gwarancji. Przykładem są tu urządzenia jednego z
największych producentów na rynku. Na nich najlepiej widzę, jak pracuje
dział optymalizacji kosztów. 90 procent napraw monitorów i telewizorów
tej firmy sprowadza się do wymiany pojedynczych elementów - celowo nie
powiem jakich. Koszt tych elementów to kilka złotych. Wniosek: gdyby
producent zastosował elementy lepszej jakości (koszt w całym TV ok.
15-20 zł), to nie miałbym na czym zarobić.
Osobną kategorię osób odwiedzających jego serwis stanowią klienci określani mianem Retro.
- Retro to klient, który naprawia bardzo stary sprzęt: gramofony, stare amplitunery, magnetowidy.
Magnetowidy
to wcale nie taki rzadki obrazek w naszych domach. Stosy kaset z wesel,
komunii, chrztów i innych imprez rodzinnych. Żeby je oglądać trzeba
mieć VHS, więc w tym wypadku cena naprawy dla klienta Retro nie gra
roli. Po prostu musi być zrobione, bo nowego już nie kupi. Inaczej
sprawa wygląda z gramofonami i amplitunerami. Starszy Pan przypomina
sobie, że Miecio Fogg najlepiej brzmi na winylu. Odgrzebuje strucla z
piwnicy i dumnie niesie do nas... Jakież jest jego zdziwienie gdy
okazuje się, że sama kalibracja gramofonu może zając kilka godzin, a co
dopiero uruchomienie niesprawnego sprzętu (roboczogodzina to w naszym
serwisie około 50 złotych). W tym momencie Starszy Pan szybko rezygnuje,
słucha Fogga na CD i już tak nie narzeka na zniekształcenia cyfrowej
obróbki dźwięku.
Czerwiec - sierpień
Z doświadczeń wynika, że lato to okres żniw. I to wcale nie tych związanych ze zbiórką plonów na polach rolników.
- Lato mamy zwykle gorące, więc i w mieszkaniach jest ciepło . - Jak
wiadomo komputery ciepła nie lubią. Przez całe lato trwa więc
czyszczenie, odkurzanie, rozkręcanie wszelkiej maści komputerów na
części pierwsze.
Okres wakacyjny to dodatkowy kamyczek do ogródka w
kwestii trójkąta: rodzice - komputer - dziecko. Podczas wakacji zdarza
się bowiem często, że dorośli wyjeżdżają na wymarzony urlop, a ich nieco
starsze pociechy zostają w domu, ciesząc się pełną swobodą. Po powrocie
rodziców nieraz zdarza się, że beztroska, wakacyjna atmosfera pryska
jak bańka mydlana.
Czasami
dochodzi do takiej sytuacji, że zepsuty komputer przynosi do nas rodzic
(bo chce ustalić cenę itp.), a użytkownikiem jest syn lub córka (o czym
ja nie wiem). Mam taki zwyczaj, aby informować użytkowników, u których
zauważyłem problem, żeby nie palili tytoniu przy laptopach (bardzo
wzmaga to osiadanie kurzu wewnątrz sprzętu). Efekt? Kilkoro dzieci
(smoków tytoniowych) nie miało udanych tamtych wakacji.
Smutną klasyką gatunku jest
zalewanie komputera rozmaitymi płynami. Często jest to nie tylko
niewinna kawa czy herbata, ale także alkohol.
-
Nie będę nadmiernie rozwijał tego wątku - mówi Michał. -
Ale
chodzi na przykład o taką sytuację: Komputer przynosi rodzic, użytkuje
go na co dzień syn, a sprzęt jest mocno zalany wódką żurawinową (wiem,
bo próbowałem :-)). Zapewne podczas wakacyjnej imprezy, o której rodzic
nie wiedział.
Wrzesień - październik
Jesienna
posucha - tak ten okres nazywam. Ale to nie znaczy, że nic się
nie dzieje. Od czasu do czasu trafiają się wyjątkowe atrakcje.
- W ubiegłym roku mieliśmy kilka dziwnych sytuacji związanych z drukarkami. W
jednym budynku w śródmieściu jest kilka firm, z którymi współpracujemy.
W czterech z nich pojawił się kłopot z wydrukami - kartki wychodziły
mokre z drukarki. Pytanie: Skąd tu woda? Po trzech tygodniach (które
okazały sie zbawienne dla tej naprawy) okazało się, że budynek (nowy)
jest tak szczelny, że brak w nim jakiejkolwiek cyrkulacji powietrza i
para kondensowała się na wałkach prowadzących papier w drukarce (wałki z
gąbki). Tak więc kilka dni na grzejniku rozwiązało problem i każdy był
szczęśliwy. To był opis tak zwanej naprawy poprzez leżakowanie :-)
Listopad - grudzień
Hej
kolęda, kolęda! Tak w skrócie można określić okres świąteczny w
serwisie, w którym pracuje. Ale to nie znaczy, że wszystko
przebiega w wesołym i bożonarodzeniowym nastroju. Wręcz przeciwnie.
- Każdy obchodzi Święta Bożego Narodzenia na swój sposób. - Ale,
niezależnie od tego sposobu, każdy słucha kolęd. My ich nie chcemy, ale
musimy słuchać! Dlaczego? Powód jest prosty. Klienci, którzy mają
jakieś urządzenia grające używają ich na co dzień sporadycznie, lub jako
tunerów FM. Ale przychodzi taki moment jak święta i trzeba wyciągnąć z
szuflady zakurzoną płytę "Golec uOrkiestra - Jasnogórskie Kolędowanie z
Polsatem" lub "Krzysztof Krawczyk - Najpiękniejsze Polskie Kolędy". I
zaczyna się jazda... Wcięło płytę!!! Tragedia... Idzie taki delikwent i
lamentuje, że "Święta bez kolęd to nie Święta.. Panie ratuj..." I tak
siedzimy i męczymy te kolędy przez ponad miesiąc aż do znudzenia...
Proszę sobie wyobrazić jak ja się czuję, kiedy jadę do rodzinnego domu,
siadam do kolacji wigilijnej i muszę kolejny raz tego słuchać... Ale na
szczęście do kolejnych Świąt jeszcze daleko, więc może jakoś
wytrzymam...
Przyznaje, że w tej robocie trzyma mnie wciąż kilka rzeczy. Jedna z
najważniejszych to rodzinna atmosfera w firmie. Inna to brak nudy.
- Ważny jest nieustanny kontakt z klientem i codziennie nowe wyzwania i problemy, a ja lubię je rozwiązywać - tłumaczy nasz rozmówca. - Pewnie
dlatego nie zamierzam zmieniać pracy. Tym bardziej że, jak widać,
wyobraźnia naszych klientów nie zna granic i pewnie największe
zaskoczenia wciąż jeszcze przede mną...